W wielu miejscowościach na terenie naszego powiatu organizowane są babskie combry. Imprezy skierowane są wyłącznie do pań, a panowie zajmują się obsługą. Na babskim combrze 19 stycznia bawiły się mieszkanki Kadłuba-Pieca i okolicznych miejscowości. Zabawa odbyła się w restauracji Bajer.
- Wszystkim dopisywał humor, panie świetnie się bawiły - mówi sołtyska Joanna Koj.
Łącznie w babskim combrze udział wzięło ok. 60 osób. Organizatorami byli sołtys i rada sołecka Kadłuba-Pieca.
- Za rok na pewno znów zorganizujemy taką zabawę, już dzisiaj zapraszamy - dodaje z uśmiechem sołtyska.
Jak pisze Dorota Simonides w książce „Mądrość ludowa. Dziedzictwo kulturowe Śląska Opolskiego”, dawniej babski comber odbywał się w środę popielcową. We wtorek do południa starsze mężatki ciągnęły te młode do karczmy, w której czekali muzykanci. Młodsze udawały, że stawiają opory, a starsze, że używają siły. Na Śląsku Opolskim babski comber określany był dniem czarownic. Miotła była symbolem latania, a kobiety tańczyły na nich i śpiewały: „Jak ostatki to ostatki, niech się bawią stare babki”. W czasie karnawału wiele obrzędów koncentrowało się na wartości małżeństwa, a niektóre zwyczaje miały piętnować wybredne dziewczyny, które nie garnęły się do zakładania rodziny. Przed północą z wtorku na środę popielcową pannom, które za bardzo „przebierały” w chłopakach, zawieszano łańcuch i kloc na szyi. Jak podają źródła, taki zwyczaj znany był już w 1652 roku jako bardzo popularna zabawa zapustna. Podczas tańców dziewczyna była pośmiewiskiem wszystkich i żałowała swojego wybrednego gustu. Historycy podkreślają, że w okresie zapustnym często ludzie tak się bawili, że księża w kościołach nawoływali ludzi do opamiętania się. Ich zdaniem, zabawowe szaleństwo było dziełem szatana.
Są też źródła, które mówią o tym, że babski comber był organizowany przede wszystkim w tłusty czwartek. Podczas spotkań młode kobiety, które w ciągu ostatniego roku wyszły za mąż, były przyjmowane do grona mężatek, najpierw musiały jednak poczęstować je wódką.
Szkubki, czyli darcie pierza
We wtorek, 21 stycznia, mieszkanki Kadłuba-Wsi spotkały się w Domu Strażaka, żeby wspólnie skubać pierze.
- Od 25 lat szkubiemy. Do starszych mieszkanek dołączają młode mamy i dziewczęta, które chętnie się uczą. Jeżeli gęsi są z marca, to szkubie się je pod koniec maja, a potem co 6 tygodni i tak trzy razy. Wtedy pierze jest dojrzałe. Jeśli czeka się dłużej, to ptaki je po prostu tracą - mówi Gabriela Puzik, sołtyska Kadłuba-Wsi. - Za każdym razem zbiera się pierze do worków, a w listopadzie ptaki się zabija. Teraz spotykamy się na darciu dopiero podczas karnawału, ale dawniej zaczynało się już w listopadzie, żeby ze wszystkim zdążyć. Na zakończenie zawsze jest fejderbal (święto podszkubka), czyli poczęstunek dla wszystkich pań - dodaje.
Z zebranego puchu powstaną poduszki i pierzyny, które trafią do ponad 100-letniego domu, który znajduje się naprzeciw straży. Od czerwca będzie tam działał skansen.
Choć obecnie zwyczaj praktykuje się coraz rzadziej, dawniej skubanie pierza było dosyć popularne. Kobiety zbierały się w domu, w którym była panna na wydaniu. Młoducha, czyli panna młoda, wstępując w związek małżeński, musiała mieć posag, na Śląsku nazywany wianem. Musiał on obejmować dwie pierzyny i cztery poduszki. Gospodarz palił w piecu, żeby skubiące miały ciepło. Panie spotykały się kilka dni z rzędu, po ukończeniu prac u jednej, przenoszono się do następnej. Wspólne darcie pierza było również świetną okazją, żeby pogawędzić i poplotkować z sąsiadkami. Stąd wzięło się powiedzenie używane na Śląsku „gołdka jak przi piyrzu”, które oznacza „lanie wody”. Panny biorące udział w szkubaniu były wtajemniczane w zasady życia małżeńskiego. Ostatniego dnia ok. godziny 22.00 do kobiet dołączali kawalerowie. Organizowano sutą ucztę z kołoczem, pączkami i alkoholem. Nie brakowało również wspólnych zabaw i tańców. Jeśli młodzieńcowi wpadła w oko któraś z dziewcząt, wtedy musiał ją odprowadzić do domu. Czasem dla żartów chłopcy wpuszczali do pokoju gołębia, przez co puch znajdujący się na stołach fruwał po całym pomieszczeniu.
Źródła:
www.bonclok.pl
Dorota Simonides, Mądrość ludowa. Dziedzictwo kulturowe Śląska Opolskiego,Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, 2007.
Komentarze