- Praca z papierem to była tradycja rodzinna, najpierw zajmowały się tym moje kuzynki i siostry, a potem ja. W 1985 roku pierwszy raz założyłam działalność i robiłam głównie kwiaty na Wszystkich Świętych. Najpierw trzeba było je wyciąć na specjalnej matrycy, później na pędzelku zawinąć każdy płatek z osobna, a następnie uformować kwiatek i zrobić dziurkę na drucik. Potem zanurzało się to w wosku - wspomina pani Barbara. - Na rowerze jeździłam sprzedawać na targ w Strzelcach gotowe kwiaty, współpracowałam też z innymi kwiaciarniami i sklepami. Wtedy to była produkcja masowa. Działalność prowadziliśmy kilka tygodni w roku. Nie było z tego kokosów, ale każdy grosik się przydał - opowiada.
Pani Barbara dodaje, że praca była przyjemna, a co najważniejsze, można było ją połączyć z wychowaniem dzieci.
- Jak byliśmy z bratem już nieco więksi, to wiedzieliśmy, że trzeba mamie pomagać. Nie było to nic trudnego - mówi pani Grażyna. - Pamiętam, jak kiedyś robiliśmy tyty do szkoły, mama zwijała rożki, a my musieliśmy wycinać i naklejać obrazki. Było dużo śmiesznych sytuacji. Do teraz zdarza się, że ktoś prosi nas np. o jednakowe tyty dla całej klasy - dodaje.
Panie wykonywały też papierowe kwiatuszki, z których powstawały wianki dla dziewczynek na Boże Ciało, a później także i stroiki na święta.
- Informacja szybko się rozeszła i mieliśmy dużo klientów. Dawniej ludzie też tak nie stroili w domach jak teraz, wystarczył jeden stroik i już. Pewnego dnia zmarła kobieta, która zawsze robiła do kościoła duży wieniec adwentowy, i zostałyśmy poproszone, żeby ją zastąpić. Robimy to do dziś - uśmiechają się panie.
Plecenie wieńców to długi proces. Już latem mąż pani Grażyny wykonuje z witek rosnących nad rzeką okręgi, później jej mama robi podstawę.
- Dawniej dostawało się pozwolenie od leśniczego i można było iść zbierać gałązki do lasu, w miejsce, gdzie wyrabiane było drewno. Wieńce robiło się głównie ze świerku, a to kłuło. Teraz zamawiamy gałązki w szkółce, a iglaki są delikatne i lekkie - śmieje się seniorka.
Moda się zmienia, zmieniają się też gusta. Od zeszłego roku panie nie zakładają już działalności, ale chętnie przygotowują stroiki i wieńce dla sąsiadów, bliskich, znajomych.
- Niektórzy przynoszą nam rzeczy, które zostały im z zeszłego roku i my to wykorzystujemy. Dla nas najważniejsza jest satysfakcja drugiej osoby, jej uśmiech, gdy widzi gotowy stroik - to najlepsza zapłata - dodają panie.
Komentarze